O Taycanie pisałem już kilka razy, ale zawsze dobrze wraca mi się do tego auta. W końcu to Porsche. To jednak nie jest jedyny powód. Taycan sprawił, że polubiłem się z samochodami elektrycznymi i całą filozofią.
Dlatego gdy dostałem zaproszenie na sprawdzenie go pośród krętych dróg francuskiej Prowansji, długo nie czekałem z odpowiedzią.
Spis treści
Najlepszy konfig, którym jeździłem
Na lotnisku w Marsylii już czekał na mnie Taycan Turbo S w wersji Sport Turismo. Wykończony był pięknym, opcjonalnym kolorem Crayon, za który trzeba dopłacić 10 323 PLN. Do tego 21 calowe felgi w czarnym połysku, a wszystko uzupełniały żółte zaciski hamulców. Uwielbiam fantazje chłopaków z Porsche, którzy nie czują żadnych ograniczeń przy konfigurowaniu samochodów.
Środek stonowany. Czarna, skórzana tapicerka. Na pokładzie miałem 3 duże ekrany, które wyświetlały mnóstwo informacji. Jeden z nich był przeznaczony dla pasażera. Rozwiązanie, którego trochę nie jestem w stanie nadal zrozumieć. O ile w Mercedesach ekran pasażera różni się od tego centralnego, to tu w Porsche jest dokładnie to samo.
Góśniki BOSE w idealny sposób umilały upalanie Taycana na francuskich przełęczach. A teraz trochę o tym jak to jeździ.
761 koni przy dźwiękach Gwiezdnych Wojen
Taycane Turbo S jeździłem już na Silesia Ringu. Tam samochód zmieniał czasoprzestrzeń. Jeździł jak przyklejony, a odczucia były niemal identyczne jak w 911. Myślałem, że na publicznych drogach, Taycan będzie bardziej cywilizowany. Nic bardziej mylnego. Jest nadal tak samo ostry przy każdym wciśnięciu gazu.
Uczucie przyśpieszenia jest wręcz nierealne. A jeszcze bardziej niesamowite jest to, że przy tych wszystkich prędkościach i mocach, na krętych drogach Prowansji, Taycan zachowywał się jak na torze. Nie było mowy o utracie kontroli, a jeżeli chcemy zarzucić tyłem, też możemy to zrobić.
Układ kierownicy jest bardziej precyzyjny niż szwajcarski zegarek. Każdy minimalny ruch kierownicą zmienia kierunek jazdy, więc nawet w bardzo wąskich zakrętach, nie ma mowy o pomyłce. Ceramiczne hamulce po ich dogrzaniu, w mgnieniu oka wyhamowują samochód, przez co pokonywanie zakrętów daje jeszcze większą frajdę.
Całość odbywa się przy akompaniamencie dźwięków prosto z „Gwiezdnych Wojen”. Już tłumaczę dlaczego. Firma, która była odpowiedzialna za ścieżkę dźwiękową tego kultowego filmu, tworzyła również dźwięk Taycana. Połączenie idealne. Dzięki temu, mamy wrażenie, że prowadzimy kosmiczny statek.
Zawieszenie to najwyższa sztuka inżynierii
Nie wiem jak oni to zrobili. Gdy jedziemy sobie Taycanem spokojnie, zawieszenie bardzo fajnie radzi sobie z nierównościami. Jestem w stanie nawet powiedzieć, że Taycan podczas codziennej jazdy to bardzo wygodne auto. Jednak gdy odrobinę przyśpieszmy, nie zmieniając żadnych ustawień, Taycan jest sztywny, a przyczepność niesamowita.
To jest naprawdę niewiarygodne. Dosłownie to jest inżynieryjna perfekcja. To tylko potwierdzenie, że Porsche wszystkim daleko odjechało.
Doceniłem Prowansję
Byłem tam kilka lat temu, ale nie doceniłem jakości dróg i widoków tego miejsca. Ogromne winnice i mnóstwo drzew tworzą świetny klimat. Avigon to malutkie miasteczka otoczone skałą. Wśród tych wąskich uliczek Taycan wyróżniał i sprawiał, że wszyscy oglądali się i wyciągali aparaty.
Połączenie Taycana i Prowansji wyszło Porsche idealnie. Niezmiernie się cieszę, że mogłem sobie raz kolejny pojeździć tym samochodem. Zawsze przesiadka do Porsche budzi szalone emocje. Aż nie chce się wysiadać. Po krętych drogach mógłbym jeździć dzień i noc.